Sesja zaręczynowa to wspaniała okazja do zapoznania się z fotografem i jego stylem działania. Jest to też okazja do zdobycia pewności siebie i luzu przed obiektywem. W dalszej perspektywie, podczas ceremonii ślubnej zdobyte doświadczenie pozwoli Wam na większą swobodę i naturalność. Dlatego kiedy zastanawiacie się czy warto do zakresu umowy na fotografię ślubną dodać też sesję zaręczynową, zdecydowanie zachęcam.

Sama sesja zaręczynowa czy jak kto woli, narzeczeńska, trwa niedługo. Zazwyczaj około godziny – półtorej. Najlepszy moment na sesję to czas tuż przed zachodem słońca, w tak zwanej złotej godzinie. Wtedy możemy liczyć na piękne, ciepłe i delikatne światło, które tworzy niesamowity klimat na zdjęciach. Sama lokalizacja nie odgrywa dużej roli. Skupiamy się bowiem na Was i Waszej bliskości. W materiale zdjęciowym z sesji zaręczynowej dominują bliskie ujęcia, zbliżenia. Staramy się uwiecznić w kadrze Wasze uczucia, spojrzenia, dotyk. Zachęcam do naturalnego zachowania, skupieniu na sobie a nie na otoczeniu. Dlatego też często wystarczający jest dosłownie skrawek zieleni tworzący tło scenerii. Resztę wypełniają Wasze uczucia.

Naturalnie, jeżeli macie ochotę aby sesja zaręczynowa odbyła się w jakimś konkretnym miejscu, nie stanowi to problemu. Często chcecie, aby sesja wykonana była w miejscu Waszych faktycznych zaręczyn – czy to na szczycie góry, czy też na moście w Pradze.

Łączenie reportażu ślubnego z sesją zaręczynową nie jest rzeczą obligatoryjną. Istnieje możliwość umówienia się wyłącznie na sesję przedślubną. Dla Was jest to dodatkowa okazja do bliższego zapoznania się z fotografem. Istotną bowiem kwestią jest swoista chemia między fotografem i Parą Młodą. Nie wyobrażam sobie by fotograf z jakichś względów miał wprowadzać atmosferę napięcia i skrępowania w dniu ślubu, który sam w sobie jest stresujący.

Zapraszam do galerii zdjęć z wiosennej sesji przedślubnej Natalii i Przemka – skąpanych w blasku zachodzącego słońca.